Przyszedł chyba już czas, abym podzieliła się moim ulubionym opowiadaniem, który napisałam chyba już z rok temu i doczekało się wreszcie publikacji.Fragment ten opowiada o dziewczynie, która z utęsknieniem czeka na powrót rodziców. Mam nadzieję,że się spodoba.
[...] Wielkimi krokami zbliżała
się gwiazdka. Wychodząc z mojej ponurej kamienicy mijałam ubrane
choinki i nieudolnie przystojne szyldy sklepów. Wszystko otoczone było
nutką magii, ludzie w tym czasie są nadzwyczaj mili i radośni. Mijając
grupkę emerytów składających sobie życzenia postanowiłam przyśpieszyć
kroku, ponieważ byłam już spóźniona. Po kilkunastu minutach dotarłam
zdyszana i zmęczona do drzwi szkolnej szatni. Oczywiście jak zwykle w
pośpiechu zapomniałam zapukać do drzwi klasy. Pech chciał,że musiałam
trafić na lekcje polskiego. Mówiąc szczerze nie lubiłam tego
przedmiotu.Nauczycielka zawsze mówiła o uczuciach, miłości i rodzinie.
Od razu zauważyłam temat napisany na tablicy " Jak obchodzisz święta
Bożego Narodzenia w swojej rodzinie?" -Tylko,że ja nie mam rodziców
-rzuciłam na odczepne i usiadłam w rogu klasy. Byłam raczej osobą
samotną. Pani po raz setny zaczęła
mówić mi , że mam rodzinę i powinnam się cieszyć bo są dzieci w gorszej
sytuacji. Nauczycielka wiedziała o co chodzi. Mianowicie moi rodzice
byli za młodzi, żeby mnie wychować w konsekwencji uciekli a całą opiekę
nade mną przejęła moja babcia. Bardzo mi przykro z tego powodu ale po 16
latach życia można już przywyknąć. Każde święta spędzałam w samotności.
Ale nie w dosłownym znaczeniu tego słowa. Po prostu nie miałam nikogo
bliskiego, komu mogłabym zaufać i się wyżalić. Brakowało mi tej
specjalnej więzi łączącej matkę z córką. Której każda dziewczyna
potrzebuje w tym wieku. Nigdy nie poznałam mojej mamy. Ciągle zadaję
sobie pytanie " Czy jestem do niej podobna". Po kim mam kolor włosów a
po kim charakter, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie
poznam osoby najbliższej memu sercu. W każde święta błagałam Mikołaja o
jej powrót, czekałam wpatrując się w okno lecz ona nie przychodziła.
Kiedyś się łudziłam teraz już wiem,że Mikołaj nie istnieje. Wracając do
sedna sprawy Wigilia kojarzy mi się ze smutkiem. Z pustką, której nikt
nie wypełni, żaden prezent , jak sądziła babcia. Co rok dostawałam po
kilkanaście podarków,które miały zagłuszyć ból tęsknoty. Potrzebowałam jedynie rozmowy i ciepła.. Święta
to czas rodzinnych wspomnień, więc nie mogę ich obchodzić bez rodziców-
pomyślałam. Mam do nich żal,że zniszczyli najcudowniejszy okres mojego
życia. I nawet nie próbowali podjąć się wyzwania opieki nade mną. Babcia
jest dobra, próbuje zastąpić mi mamę jak potrafi.. Nagle powróciłam do
świata żywych i zauważyłam,że wszyscy w pośpiechu opuszczają klasę. Gdy
wychodziłam zaczepiła mnie polonistka, pytając " Czy wszystko okey ?".
Już chciałam jej odpowiedzieć " Czy byłoby wszystko okey gdyby pani nie
znała swoich rodziców? " Jednak powstrzymałam się. Nie chciałam zbędnego
współczucia więc grzecznie powiedziałam " wszystko w porządku". On
musnęła mnie delikatnie po policzku i uśmiechnęła się czule. Reszta
dnia upłynęła na powolnych przygotowaniach do szkolnej Wigilii, na przerwach słychać było głos dzieciaków śpiewających kolędy. Naglę stanęłam i pomyślałam " Warto wierzyć, mieć nadzieję.. Może oni wrócą" I jakoś tak zrobiło mi się lepiej na sercu[...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz